niedziela, 19 listopada 2017

Rozdział 2

- Ja zapłacę. - mówi szatyn podając sprzedawcy pieniądze.
- Nie naprawdę nie trzeba.
- To nic wielkiego - uśmiechnął się.
- Dzięki. Oddam ci kiedyś. - odeszliśmy od budki.
- Nie trzeba. Leon jestem.
- Violetta - podał mi dłoń.
- Idziesz dzisiaj na koncert do Art-Rebel ?
- Koncert ? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Tak. Art-Rebel co tydzień organizuje koncert charytatywny na rzecz szkoły muzycznej. Występują uczniowie studia on-beat.
- Przepraszam. Co dopiero się przeprowadziłam do Buenos-Aires i nie znam jeszcze okolicy.
- Jak chcesz to mogę Cię oprowadzić.
- Jak będę potrzebować pomocy, to dam Ci znać.
- Okey, trzymam Cię za słowo. - uśmiechnął się.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W domu:
- Nie mogę dzisiaj się spotkać - powiedziała Esmeralda. - Nie obchodzi mnie, że zawaliłeś sprawę. Masz to załatwić.
- Esmeralda? - woła German wchodząc do gabinetu.
- Muszę kończyć. - odkłada słuchawkę.
- Z kim rozmawiałaś?
- Z nikim ważnym. Dostawca dzwonił od tortu. Były jakieś komplikacje w dowozie, ale już wszystko załatwiłam. - powiedziała z lekko zdenerwowanym głosem.
- Dziękuję, że organizujesz to wszystko dla Violetty.
- German, Violetta to twoja córka. Jak mogłabym tego nie robić. Zaraz przecież będziemy rodziną.
- Jesteś najwspanialszą rzeczą jaka do tej pory mogła mnie spotkać. - uśmiechnął się German.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W salonie:
Salon jest wystrojony w różne wstążki, balony, kwiaty. Wszyscy są ubrani w sukienki, garnitury.
- Gdzie jest Violetta ? - pyta zniecierpliwiony German, Ramallo.
- Violetta jest jeszcze w pokoju i się szykuje.
- A Esmeralda?
- Wita gości. Także powinieneś do niej dołączyć, nie wypada aby narzeczona sama witała gości.
- Ramallo mówiłem Ci kiedyś, abyś się nie wtrącił. - w tym samym momencie Violetta schodzi z góry w pięknej gładkiej beżowej sukience. Wszyscy na chwilę zaniemówili, i skierowali wzrok na szatynke. Esmeralda nie była tym zachwycona, bo przecież jest to przyjęcie z okazji zaręczyn i to ona powinna być teraz w centrum uwagi.
- Dobrze skoro jesteśmy już wszyscy, możemy zaczynać. Dziękujemy wszystkim za przyjście na to uroczyste przyjęcie moje i mojej narzeczonej. Rozpoczniemy ceremonię uroczystym tańcem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie miałam ochoty dłużej przebywać na przyjęciu, więc po obiedzie wyszłam na spacer. Po drodze napotkałam ten budynek art-rebel, o którym mówił mi Leon. Dużo ludzi się teraz schodziło, więc pewnie zaraz zacznie się koncert.
Usiadłam przy stoliku przy murku z roślinami.
- Dzień Dobry coś podać? - zapytała kelnerka.
- Tak. Poproszę sok pomarańczowy.
- Dobrze. Zaraz podamy.
- Dziękuję.
- Witam wszystkich serdecznie. - na scenę wszedł jakiś chłopak. - nazywam się Maxi i będę dzisiaj dla Was zapodawał. - wszyscy zaczęli klaskać.
- Sok pomarańczowy? - zapytała kelnerka.
- Tak, dziękuję.
- Jako pierwsze wystąpią Franceska i Camila !!! Wielkie brawa. - wszyscy zaczęli klaskać, a brunetka i rodowłosa weszły i zaczęły śpiewać.
Po występie, zapłaciłam za picie i kierowałam się do wyjścia. Chciałam wyciągnąć telefon z torebki, ale nagle zderzyłam się z kimś i już miałam upaść na ziemię, ale ktoś mnie w porę złapał...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz